ale początek miło zaskoczył. Niestety, im dalej, tym gorzej. Apogeum nastąpiło wraz z wprowadzeniem do fabuły wątku gromadki komandosów i scen batalistycznych, przypominających ćwiczenia plutonu Wojsk Obrony Terytorialnej. Marka "Wołoszański" mocno na tym serialu ucierpiała.
p.s. Film-rekordzista pod względem błędów montażowych: raz okno zamknięte, raz otwarte, raz plakaty wiszą, raz nie... No i typowo polskie 'efekty specjalne'. Ale to już w naszym kinie norma.